ISLANDIA, cz.3
Z dzienników islandzkich:
"Latarnie jak z filmów Wesa Andersona. Kawa i batony. Klify z ptakami, pachniało kupą i rybami,
i widziałam maskonura. Ale wieloryba i foki jeszcze nie. Na birdłoczing trzeba się położyć na ziemi, żeby nie wpaść do oceanu.
Nie dojechaliśmy do zaplanowego punktu i spaliśmy na zamkniętym kempingu.
Nie było prysznica ani kibelka.
(...)
Kupiliśmy sobie prysznic u pana.
Potem długo jechaliśmy przez fiordy.
Nie dojechaliśmy do tego fiordu najbardziej wysuniętego na zachód, padało. (...) Chcieliśmy na tę różową plażę, co się okazała być czerwono-pomarańczowa, w sumie taka była pierwsza plaża na Snæfellsnes poprzedniego dnia. Ale lało i tam trzeba przejść przez ocean, żeby na plażę. A chyba był przypływ. Potem jechaliśmy bardzo dziurawą drogą, przez góry.
(...)
Dużo słońca i dużo niebieskiego. Dużo ptaków. Znak z fokami, ale nigdzie nie widziałam foków.
Jemy dużo batonów.
Patrzymy na fiordy i na niebieskie.
Jest też czasem śnieg.
Byliśmy w muzeum Łestfjordów i w najstarszej księgarni, tamten pan jest fotografem. Bardzo miły pan. I była maszyna do szycia >made in Bohemia <, i pan myślał, że to from Russia. Można tam kupić książki i cukierki, na wagę.
(...)
Śpimy na kempingu w Drangsnes i jest prysznic."
c.d.n
* * *
From Icelandic diary:
"Lighthouses like in Wes Anderson's movies. Coffee and candy bars. Cliffs, birds, smell of birds' poops and of fishes. And I saw a puffin. But I've not seen any whale or any seal yet. You should lie down to do some bird-watching, to not to fall into the ocean.
We did not get to planned area and we slept in a closed campground.
No shower, no toilet.
(...)
We bought ourselves the shower-service at campsite nearby.
Then we were driving through the fjords.
We did not get to the westernmost point, it was raining. (...) We wanted to get to this pink beach, it was more of red-orange color. In fact, the first beach, what we visited in Snæfellsnes last day, was colored like Rauðasandur. But it was still raining quite much and you have to cross the ocean to get there. And it was high tide, I think. And then we were driving rut-road, through the mountains.
(...)
A lot of sun and a lot of blue. Big blue. A lot of birds. Road sign with seals, but no seals around.
We eat a lot of candy bars.
We watch the fjords and big blue.
Sometimes there is some snow.
We visited Westfjords Museum and the oldest bookstore in Iceland, that man is a photographer. Very nice man. And there was a sewing machine >made in Bohemia< and he thought, it's from Russia. You could buy there some books and candies, both by weight.
(...)
We sleep at the Drangsnes campsite and there is a shower."
We eat a lot of candy bars.
We watch the fjords and big blue.
Sometimes there is some snow.
We visited Westfjords Museum and the oldest bookstore in Iceland, that man is a photographer. Very nice man. And there was a sewing machine >made in Bohemia< and he thought, it's from Russia. You could buy there some books and candies, both by weight.
(...)
We sleep at the Drangsnes campsite and there is a shower."
(to be continued)
Komentarze
Prześlij komentarz