NA PODSTAWIE ANALIZY MONA LISY



Paryż pojawił się na łikendowej mapie czasu spontanicznie (mimo przymiarek i pragnienia takiej wycieczki już od miesięcy, ale i tak każda próba usprawiedliwienia, dlaczego ten wyjazd odkładaliśmy raz po raz, zakończy się beznadziejną porażką).
Pojechaliśmy zobaczyć się z Gołębiami - naszymi przyjaciółmi. A że zakochani tak, że bardziej niż po uszy, to przecież wołamy do nich z czułością.

Mogłabym uknuć kolejny alternatywny przewodnik po Paryżu, ale nie w tę stronę mnie ciągnie.
Francuska stolica tak z każdej strony ocieka romantyzmem, że nawet uliczne zagrody dla śmieci nie są w stanie jej ująć wspomnianego uroku. Nie na tyle, żeby nie chcieć tam spędzić ciut więcej czasu niż tylko jeden seans. Nasze dwa dni w Paryżu zakończyły się wprawdzie rozstaniem - bo łikend nam trwa niestety tylko dwa dni. I nawet gdyby nie padły słowa ani my sobie nawzajem w ramiona, to cała nasza czwórka życzyłaby "do zobaczenia", gdzieś, niebawem (i tak się układa, że z Alą i Tashkenem niedługo się spotykamy!).

Mój jednoosobowy protest, że nie napiszę przewodnika po tym mieście, niech rozpoczną dziesiątki kilometrów przemierzonych marcowym Paris.
Pasiasty tyszert nałożony przed świtem, żeby zdążyć na pociąg - i pierwsze teżewe Mateusza. Trzymanie kciuków, żeby nasz TGV odjeżdżał zgodnie z planem (strajk francuskich kolei jak zwykle w najbardziej dogodnym momencie).
Paryskie banlieue i motory, brioszki bez umiaru, sobotnie słońce i po raz pierwszy tak naprawdę poczucie, że wiosna.
Ogrody. Parki. Papugi!
Pełni szyku i zniecierpliwienia panie i panowie, wyglądający swojej porcji - odpowiednio croque madame i croque monsieur.
Montmartre.
Wino z widokiem na wieżę.
Cisza niedzielnego poranka.

I mogłabym Waszą ochotę na francuski pocałunek podkręcać jeszcze długo górami słodkich ślimaków z rodzynkami! Zostawiam za to garść obrazków i może sukienkę w anemony. À bientôt!


 


Mateusz i Himalayan dla uważnych i odważnych


Podobno najlepsze naleśniki in da tałn, nie zdążyliśmy sprawdzić


Pomnik robienia selfie

 Gołębie... 

...i polskie gołąbki

(sam-wiesz-kto)

Wiele schodów i niewiele stóp 

Czipsy pod kolor ubrania/ubranie pod kolor czipsów?





Sklep z alkoholem, ale z daleka wygląda, jakby to były znicze

Biedronka!

Trutki na wszelkie stworzenie. I wypchane szczury dla przekonania, że "będzie pan zadowolony"

Kawiarnia, w której zdobyliśmy dla Gołębi najlepsze ziarno (i skoro ostatnio napisałam o zgubionym portfelu, to teraz zgadywanka: KTO W PARYŻU ZGUBIŁ PÓŁ KILO KAWY? I chociaż tym razem szczęśliwcem nie był Mateusz, to jego rozpacz z okazji incydentu była głęboka...)




























 


Komentarze